Wszyscy tak mamy. Rozmawiamy z kimś – może to być potencjalny nowy przyjaciel, kolega z pracy lub romantyczny partner. I nawet jeśli nie wydarzyło się nic szczególnie strasznego, zaczynamy się nadmiernie martwić o to, jakie wrażenie zrobiliśmy. Te zmartwienia mogą przybierać różne formy: “Czy podzieliłem się za dużo?” “Czy się jąkałem lub wyglądałem niezręcznie?”. “Czy ten komentarz zabrzmiał pretensjonalnie?”. “Czy zadałem wystarczająco dużo pytań?” A nawet “Czy miałem szpinak w zębach?”. Ze względu na nasze głębokie pragnienie połączenia i bycia akceptowanym, te zmartwienia mają sens. Chcemy dobrze wypaść, wyglądać, jakbyśmy “ogarniali” i być lubiani.
Na ogół nasi partnerzy w rozmowie nie są tak krytyczni, jak moglibyśmy się spodziewać. Lepiej – zazwyczaj lubią nas i cieszą się naszym towarzystwem o wiele bardziej, niż nam się wydaje. Naukowcy nazywają tę rozbieżność perspektyw – to, co myślimy, że ktoś myśli o nas, a to, co faktycznie o nas myśli – luką w sympatii. Jest to jeden z kluczowych powodów, dla których interakcje społeczne mogą być źródłem stresu i zmartwień, nawet po ich zakończeniu. Po prostu nie doceniamy tego, jak bardzo ludzie lubią nasze towarzystwo.
W serii badań Erica Boothby i jej współpracownicy sprawdzili, czy istnieje luka sympatii, analizując kilka rodzajów interakcji społecznych. W jednym badaniu obcy ludzie spotykali się w laboratorium i wykonywali krótkie zadanie polegające na zapoznaniu się. W innym ludzie zapoznawali się w ramach warsztatów rozwoju osobistego. Aby sprawdzić, w jaki sposób różnica w sympatii rozgrywa się w dłuższym okresie czasu, trzecie badanie dotyczyło współlokatorów z pierwszego roku studiów w ciągu roku akademickiego.
W tych różnych środowiskach, typach ludzi i okresach czasu, Boothby znalazła dowody na istnienie luki sympatii, gdzie ludzie zgadywali, że ich partnerzy w rozmowie lubili ich mniej i cieszyli się rozmową mniej niż w rzeczywistości. A luka sympatii jest trwała: W przypadku współlokatorów z pierwszego roku college’u, luka sympatii utrzymywała się przez zdecydowaną większość roku szkolnego. (Wydaje się, że zniknęła ona w maju, kiedy studenci pakowali się do domu). Co ciekawe, wydaje się, że jest ona jeszcze bardziej nasilona w przypadku osób nieśmiałych i mających niską samoocenę.
Druga seria badań, autorstwa Adama Mastroianniego i współpracowników, dotyczyła luki w upodobaniach u osób, które zostały przydzielone do współpracy nad projektem w małych grupach. Nawet jeśli ludzie byli skupieni na swojej pracy, luka sympatii istniała również w tym przypadku: wiele osób uważało, że członkowie ich grupy lubią ich mniej niż w rzeczywistości. A wyniki miały wpływ na efekty pracy. Ci, którzy domyślali się (błędnie), że inni ich nie lubią, rzadziej prosili członków grupy o pomoc, rzadziej udzielali im informacji zwrotnych i rzadziej chcieli współpracować z grupą w przyszłości.
W pewnym stopniu jest to spowodowane negatywnymi, samokrytycznymi myślami, które często mamy podczas i po rozmowach, kiedy czujemy się osądzeni o rzeczy, których nasi partnerzy nie mogli wykryć (na przykład nasze własne dobrze ukryte lęki) lub po prostu nie zwracali na nie uwagi. Ten wewnętrzny monolog jest niedostępny dla innych, ale niezwykle potężny dla nas.
Na pozór ta samokrytyka może wydawać się słuszna. Chcemy być lubiani i jesteśmy niezwykle wyczuleni na wszelkie społeczne błędy, które możemy popełnić, aby móc je naprawić i mieć nadzieję, że w przyszłości będziemy działać lepiej. Jednak, jak wskazują badania, możemy posunąć się za daleko i spędzić mnóstwo czasu i energii, martwiąc się o błędy w rozmowie, których nikt nawet nie zauważył. Możemy również przenieść te obawy na przyszłe interakcje społeczne, co jeszcze bardziej utrudnia nawiązywanie kontaktów społecznych. Ponadto, często zapominamy, że nasi partnerzy mogą przechodzić przez własny proces samokrytyki. Zamiast oceniać nasze błędy, prawdopodobnie skupiają się na swoich własnych.
Następnym razem, gdy złapiesz się na samokrytyce po interakcji społecznej, rozważ sporządzenie mentalnej lub pisemnej listy obserwacji, które przychodzą ci do głowy. Na przykład, możesz złapać się na myśleniu: “Mówiłem za dużo o polityce podczas tej rozmowy” lub “Nie utrzymywałem kontaktu wzrokowego”. Teraz spójrz na swoją listę. Jak prawdopodobne jest to, że twój rozmówca rzeczywiście zauważył te rzeczy? Jak prawdopodobne jest to, że przeszkadzały mu one w rozmowie? Spróbuj odpowiedzieć na te pytania zgodnie ze swoją intuicją. Czy przychodzi Ci do głowy coś, co ludzie mogliby powiedzieć lub zrobić, czym mogliby się martwić?
Samo przypomnienie sobie wyników tych badań może być nawet pocieszające, gdy następnym razem wpadniesz w spiralę samokrytyki. Podczas gdy ty martwisz się o swoją własną wydajność, osoba, z którą wszedłeś w interakcję, prawdopodobnie robi to samo. Istnienie samokrytyki i stresu społecznego dotyczy nas wszystkich.
źródło : Psychology Today
Spróbuj Oddychania Neurodynamicznego Online – przeżywaj odmienne stany świadomości bez psychodelików.