Moc ciszy ukazuje nam prawdziwe ja

Łatwo jest docenić ciszę. Kto nie szuka wiecznego spokoju i ciszy? Jednak fundamentalne wyzwanie pozostaje: Dlaczego tak desperacko pragnę pokoju i ciszy? O jakiej ciszy mówimy? Czy mówimy o ciszy, która pozwala nam uciec od presji i prawdy naszego życia? Czy cisza jest sposobem na kontrolę lub ignorowanie ludzi wokół nas? Odpowiedzi na te pytania, sugeruje duchowość benedyktyńska, są jednymi z najważniejszych odpowiedzi w życiu duchowym.

Cisza ma dwie wymiary, obie intensywnie boskie. Niewiele się o tym mówi, ale cisza jest nie tylko dyscypliną duchową. Cisza ma wiele wspólnego z tym, co oznacza bycie życiodajną częścią społeczności ludzkiej, tak samo jak z pobożnym rozmyślaniem.

Nic nie może tak bardzo zbliżyć nas do nas samych jak zanurzenie w naszej wewnętrznej ciemności. Zrozumienie roli ciszy w życiu ma wiele wspólnego z tym, jak rośniemy i czym możemy się w końcu stać. Przede wszystkim, sposób, w jaki używamy ciszy jako duchowego daru, ma coś do powiedzenia o naszej roli w rozwoju i rozwoju innych.

Każdy z tych wymiarów ciszy – wewnętrzny i społeczny – determinuje, jak przechodzimy przez życie i czy robimy to dobrze.

Cisza serca, ta wewnętrzna świadomość tego, co myślimy i dlaczego, to nasza cela mnicha. To w tym miejscu całkowitej szczerości dochodzimy do poznania, kim naprawdę jesteśmy. Dowiadujemy się tam, czego się boimy i czego się opieramy. Słyszymy tam głosy, które tak często blokujemy hałasem, który nas kusi, abyśmy ulegli sobie. To w ciszy słyszymy dźwięki naszych lepszych aniołów, którzy wzywają nas, abyśmy podnieśli się ponad nasze gorsze ja. To w ciszy siłą zepchniemy nasze małe ja na ziemię prawdy.

Cicha refleksja zmusza nas do skonfrontowania się z samymi sobą, odsłania nasze rany i stawia nas przed wyzwaniem autentyczności. Cisza nie jest wydarzeniem – nie jest spowiedzią, nie jest cudem. Cisza jest procesem, który przemienia nas z rysunku naszego potencjału w pełnię siebie. Cisza uwolnia nas od naszych publicznych ja i zanurza nas w naszych duchowych ja, dzięki czemu mamy więcej do zaoferowania innym w przyszłości.

Cisza może oczywiście stać się naszą prywatną grą ucieczki. Możemy zacząć zastępować uczucie świętości byciem świętym. Możemy wycofać się ze świata rzeczywistego i nazywać wycofanie życiem duchowym. Możemy używać ciszy, aby uniknąć świata, jego problemów i naszej odpowiedzialności za nie. Możemy po prostu oddzielić się od ludzi wokół nas i wmawiać sobie, że zrobiliśmy coś świętego. Ale jeśli tak zrobimy, nadużywamy ciszy, obniżamy jej wartość duchową i stajemy się własnym bogiem, do którego udajemy się wewnątrz siebie, aby oddawać mu cześć.

Siódmy krok pokory jest jasny: cisza nie jest celem samym w sobie. Cisza, której szukamy, to cisza, która nie popełnia grzechu wiecznego niepokoju. To cisza, która ma nam pomóc – gdy już się wyleczymy z naszej złości, gdy wreszcie będziemy harmonijni i spokojni – zobaczyć, że świat wokół nas jest pełen wdzięku i pokoju.

Tylko taka cisza, uspokajająca i uspokajająca, potrafi słuchać innych, zamiast zamrażać ich w milczącym gniewie lub ignorować ich w interesie naszej własnej ochrony. Cisza może stać się tak świętym sposobem bycia nieświętym w naszym najgłębszym wnętrzu.

Tylko słuchając możemy naprawdę poznać drugiego człowieka, tak samo jak samych siebie. Uwaga, jaką poświęcamy innym, interesując się ich zainteresowaniami, obawami lub zajęciami, jest początkiem wspólnoty ludzkiej. Wymaga od nas faktycznego skupienia się na drugim człowieku, a nie tylko wykorzystania spotkania jako wymówki, aby mówić tylko o sobie. To jest najświętszy z ludzkich czynów.

Zrozumienie, które przynosimy innym, wynika z zrozumienia siebie, które nasze własne refleksje przyniosły nam. Dopiero gdy poznamy siebie – nasze motywy, nasze walki, nasze obawy – możemy sięgnąć do drugiego człowieka bez osądzania, z troską.

To przez słuchanie bólu i strachu drugiego człowieka dowodzimy współczucia, które chcielibyśmy myśleć, że mamy. To w autentycznej trosce, którą przynosimy innemu z uczciwością samego siebie, rodzi się mądrość. Zarówno nasza, jak i ich.

W ciszy słuchania jedna dusza może spotkać drugą bez hałasu gadatliwego i powierzchownego świata, który zagłusza to, co próbuje zostać powiedziane. To cisza prowadzi nas zarówno do szczerości, jak i do nieskażonego spostrzeżenia. Wtedy uczymy się w zupełnie nowy sposób, że słuchanie jest wymiarem ciszy, a cisza jest jedynym źródłem, z którego może wynikać prawdziwe słuchanie.

W końcu to cisza uczy nas, jak to insystuje dziewiąty krok pokory, że są po prostu takie chwile, kiedy cisza jest jedyną prawdziwą odpowiedzią, która się liczy.

Źródło: https://mariashriver.com/the-power-of-silence-to-show-us-our-true-selves-joan-chittister/

Spróbuj Oddychania Neurodynamicznego Online – przeżywaj odmienne stany świadomości bez psychodelików.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *